wtorek, 19 marca 2013

Hej

Przepraszam, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale ;)

Kurs był super!

Trwał 4 godziny, dziewczyny robią pyszną kawę, ale nie to było najważniejsze. Było nas 6 dziewczyn, pół na pół: 3 zielone w szyciu i 3 mające pojęcie co i jak,  a prowadzących było 2 wiec zrobiłyśmy 2 grupki. Najpierw była burza mózgów co szyjemy, później rozrysowanie tego na papierze i do dzieła :)

Co do samego szycia na maszynie nie dowiedziałam się dużo nowego, a to z racji, że wiem co to maszyna i jak jej używać  tzn tak myślałam  A okazało się że nie powinnam szyć na najwyższych obrotach, gdyż mogę popsuć wyrób bo "wyjadę" i maszynę można rozregulować jak się "jedzie na maxa". 

Czyli moja nowa żelazna zasada w szyciu: cierpliwość, cierpliwość i po stokroć cierpliwość !!! :)

Poznałam dużo fajnych trików, tajników czy nawet ułatwień, które bardzo mi się przydadzą i ułatwią życie i szycie. Fajne było, że Monika Nemeth, (prowadziła nasza grupkę super :) uszyła przy nas krok po kroku nasz wybór kroju torebki z papieru, aby pokazać nam co mamy robić i w jakiej kolejności, żeby całość miała sens.

Polecam bardzo dziewczyny i kursy w Slow Fashion Cafe w Krakowie na ul. Bożego Ciała 

a oto torebka którą zaczęłam szyć na kursie a dokończyłam już w domu. 
Tygrys to już robota mojego męża :)





















3 komentarze:

  1. No pięknie się prezentuje :) Niestety ja do Krakowa mam 80 kilosów, więc muszę sobie radzić sama.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja 400km :) z tymze mam meza z krakowa wiec odwiedzamy teściów i ja wtedy korzystam z roznych kursów :)

    OdpowiedzUsuń