Hej
Przepraszam, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale ;)
Kurs był super!
Trwał 4 godziny, dziewczyny robią pyszną kawę, ale nie to było najważniejsze. Było nas 6 dziewczyn, pół na pół: 3 zielone w szyciu i 3 mające pojęcie co i jak, a prowadzących było 2 wiec zrobiłyśmy 2 grupki. Najpierw była burza mózgów co szyjemy, później rozrysowanie tego na papierze i do dzieła :)
Co do samego szycia na maszynie nie dowiedziałam się dużo nowego, a to z racji, że wiem co to maszyna i jak jej używać tzn tak myślałam A okazało się że nie powinnam szyć na najwyższych obrotach, gdyż mogę popsuć wyrób bo "wyjadę" i maszynę można rozregulować jak się "jedzie na maxa".
Czyli moja nowa żelazna zasada w szyciu: cierpliwość, cierpliwość i po stokroć cierpliwość !!! :)
Poznałam dużo fajnych trików, tajników czy nawet ułatwień, które bardzo mi się przydadzą i ułatwią życie i szycie. Fajne było, że Monika Nemeth, (prowadziła nasza grupkę super :) uszyła przy nas krok po kroku nasz wybór kroju torebki z papieru, aby pokazać nam co mamy robić i w jakiej kolejności, żeby całość miała sens.
Polecam bardzo dziewczyny i kursy w Slow Fashion Cafe w Krakowie na ul. Bożego Ciała
a oto torebka którą zaczęłam szyć na kursie a dokończyłam już w domu.
Tygrys to już robota mojego męża :)

No pięknie się prezentuje :) Niestety ja do Krakowa mam 80 kilosów, więc muszę sobie radzić sama.
OdpowiedzUsuńA ja 400km :) z tymze mam meza z krakowa wiec odwiedzamy teściów i ja wtedy korzystam z roznych kursów :)
OdpowiedzUsuńświetna i pięknie uszyta
OdpowiedzUsuń